czwartek, 28 kwietnia 2011

Co po świętach..?

Czas leci nieubłaganie. Dopiero co były zakupy, sprzątanie, pieczenie (ojjj...dużo tego było:) i duchowe przeżywanie..a tu już po świętach. Z jednej strony, szkoda, że tak szybko one minęły, z drygiej jednak strony cieszę się... po małym leniuchowaniu i zajadaniu się słodkościami wracam na swoje "wiosenne tory", pełne słońca i ciepłego, delikatnego wiaterku:) wszystko to dodaje sił i chęci do działania. Plan wyjazdu majowego dodatkowo mobilizuje do szybkiego wypełnienia wszystkich obowiązków i załatwienia koniecznych spaw.. by umysł i ciało mogło się wyłącznie relaksować..spacerując po ulicach pięknej i klimatycznej Barcelony..:)

Poniżej zdjęcia resztki już świąt u mnie... niestety lekko już "zasmuconych" żonkili oraz babeczek sytrynowych, których piekę co roku olbrzymią ilość, by obdarowywać nimi najbliższych..:)






Pozdrawiam słonecznie!

czwartek, 7 kwietnia 2011

Małe zakupy a cieszą..

Kładąc się wczoraj spać chciałam, żeby dziś obudziło mnie piękne, wiosenne słoneczko zaglądające przez okno..i tak się stało. Szkoda tylko, ze ta chwila trwała bardzo krótko, później przyszły chmury a obecnie pada..Pomimo tego, mam jednak dobry humor, może nawet było mi potrzeba troszkę nostalgicznej pogody. Mam zamiar ułożyć sobie listę zadań, stworzyć plan działania na najbliższe dni oraz odkopać się z zaległości.

Cieszę się niezmiernie, że jest już czwartek i zaraz będzie sobotaJ Wreszcie będę mogła wziąć się za rzeczy, na które nie wystarczyło mi czasu w miniony weekend. Zrobię więc resztę poprawek malarskich po wycinaniu futryny, może znajdę też czas na malowanie stolika, który „uśmiecha” się do mnie z kąta J

Ostatnio udało mi się za to troszkę pobuszować po sklepach, w zamiarze kupienia dobrych rękawic kuchennych (po sobotnich wypiekach, które skończyły się dwoma małymi oparzeniami stwierdziłam (wzbogacając w myślach to stwierdzenie kilkoma epitetami), że znalezienie rękawic to priorytet! Niestety nic nie spełniło moich oczekiwań – a to za krótkie, a to za cienkie, a jak już długie i grube to materiał mi się nie podobał. Zakup rękawic okazał nie dużo trudniejszy niż mi się wydawało. Nie wróciłam jednak z pustymi rękoma. Kupiłam sobie prześliczny, duży słoik na ciasteczka. Mój M śmiał się, że przy naszym uwielbieniu słodyczy i tak nigdy nie zdąży być wypełnionyJ Kupiłam również niebieski talerzyk do odkładania torebek na herbatę (nie wiem czy taki talerzyk ma jakąś profesjonalną nazwę..?), niestety był tylko jeden, więc będę musiała polować, aż znów się pojawią, to chętnie dokupię jeszcze kilka sztukJ Poniżej zdjęcia z dzisiejszego poranka przy herbatce oraz rogalikach własnego wypiekuJ z nowymi nabytkami w tle..