Czas leci nieubłaganie. Dopiero co były zakupy, sprzątanie, pieczenie (ojjj...dużo tego było:) i duchowe przeżywanie..a tu już po świętach. Z jednej strony, szkoda, że tak szybko one minęły, z drygiej jednak strony cieszę się... po małym leniuchowaniu i zajadaniu się słodkościami wracam na swoje "wiosenne tory", pełne słońca i ciepłego, delikatnego wiaterku:) wszystko to dodaje sił i chęci do działania. Plan wyjazdu majowego dodatkowo mobilizuje do szybkiego wypełnienia wszystkich obowiązków i załatwienia koniecznych spaw.. by umysł i ciało mogło się wyłącznie relaksować..spacerując po ulicach pięknej i klimatycznej Barcelony..:)
Poniżej zdjęcia resztki już świąt u mnie... niestety lekko już "zasmuconych" żonkili oraz babeczek sytrynowych, których piekę co roku olbrzymią ilość, by obdarowywać nimi najbliższych..:)
Pozdrawiam słonecznie!
Witaj,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Ci się podobają moje zmiany w mieszkanku.
Pozdrawiam serdecznie,
Sylwia